Iwona i Zbyszek Fijałkowscy mieszkają w Dobrosławcu, w gminie Maszewo (15 km od Goleniowa). Zamieszkują stary, ponad 100-letni dom, który zawsze był otwarty na gości – zarówno tych, którzy planowali krótkie odwiedziny, jak i takich, którzy potrzebowali pomocy i dachu nad głową na dłużej. Każdy był tutaj mile widziany. „Wiele razy miałem okazję gościć u nich i czułem to ciepło rodzinne, o którym wielu z nas tak marzy…” – mówi jeden z przyjaciół Iwony i Zbyszka.
W listopadzie 2019 roku Fijałkowscy wzięli pod swój dach rodzinę z rocznym dzieckiem, której przytrafiła się tragedia. Mieszkała w sąsiedniej wsi w małym drewnianym domku, który pewnej listopadowej nocy doszczętnie spłonął. Marta, Dima i ich mały synek szczęśliwie uszli z życiem – poparzeni, ale żywi. Zostali z niczym i nie mieli się gdzie podziać. Naturalną reakcją Iwony i Zbyszka było przygarnięcie ich pod swój dach, zaopiekowanie się nimi i pomoc pogorzelcom (również w odbudowie domu). Marta, Dima i ich roczny synek zajęli piętro w domu rodziny Fijałkowskich, a Iwonka ze Zbyszkiem zaczęli organizować dla nich pomoc. Za pośrednictwem Chrześcijańskiej Służby Charytatywnej ruszyła zbiórka funduszy na odbudowę domu. Zaczęły napływać również dary rzeczowe dla pogorzelców (ubrania, żywność i inne rzeczy pierwszej potrzeby).
– Nie oczekiwaliśmy tak wielkiej pomocy, ale dzięki Bogu, udało się zebrać już część środków na odbudowę domu. Otrzymaliśmy też niezbędną pomoc rzeczową od ludzi i organizacji. Widzieliśmy w tym Boże działanie – sami byśmy nie dali rady – mówi Marta.
Wydawało się, że wszystko zmierza w dobrym kierunku. Jednak 3 miesiące później tragedia dotknęła Fijałkowskich, kiedy jeszcze pod ich dachem mieszkała rodzina uratowana z pożaru.
Dokładnie 18 lutego, około godziny 3 nad ranem Martę, która wraz z rodziną spała na piętrze, zbudził niepokojący trzask. Zobaczyła bąble, które zaczęły tworzyć się na suficie. Okazało się, że pożar zaczął już trawić poddasze domu Iwony i Zbyszka. Marta i Dima szybko obudzili pozostałych domowników i wspólnymi siłami gasili pożar. Z instalacji elektrycznej buchały iskry, ale wydawało się, że płomienie maleją i sytuacja jest opanowana. Nagle jedna ze ścian stanęła w ogniu – wówczas wiadome było, że sami nie poradzą sobie z ogniem. Wezwali straż pożarną. Pierwsza jednostka OSP dotarła na miejsce już po 10 minutach, za niedługi czas dotarła również jednostka z Goleniowa.
Pożar udało się ugasić około 7.00 nad ranem. Niestety spłonęła górna część domu – pokoje, które zajmowali Marta i Dima wraz z synkiem oraz pomieszczenie, w którym pracowała Iwona – z zawodu jest tłumaczką.
Kiedy pali się dom ratuje się to co najcenniejsze – mówią Fijałkowscy – ludzi.
Na szczęście zarówno Iwona, Zbyszek jak i ich lokatorzy wyszli z pożaru cało.
Pożar rozpoczął się od komina i zaczął się znacznie wcześniej niż mieszkańcy byli w stanie go zauważyć. Najprawdopodobniej wichura wypchnęła wyczystkę (klapkę) w kominie i od tego zajęło się piętro.
Krokwie i wszystko wewnątrz jest zwęglone. Nie wiadomo jak zachowa się konstrukcja przy silniejszych podmuchach wiatru. Dom pilnie potrzebuje remontu.
Na szczęście strop, który był wykonany z gliny „wypił” część wody użytej do gaszenia pożaru, dzięki czemu dolna część domu nie została zalana i nadaje się do zamieszkania.
Jednak Fijałkowscy chcą jak najszybciej wyremontować górę, gdyż nie myślą tylko o sobie, ale również o swoich przyjaciołach – chcieliby, by Marta i Dima znów mogli się do nich wprowadzić zanim ich domek zostanie odbudowany. Znalazły się już osoby o wielkich sercach, które będą pracowały przy remoncie domu Fijałkowskich.
Wciąż potrzebne jest wsparcie finansowe na wszelkie prace naprawcze i remontowe jakie muszą być przeprowadzone w domu Iwony i Zbyszka. Wciąż można jeszcze wesprzeć odbudowę domku, w którym mieszkali Marta i Dima. W późniejszym czasie z pewnością przyda się również wsparcie rzeczowe – o czym będziemy informować. Jednak w tym momencie kluczowe są prace budowlane i remontowe, gdyż jak na razie brakuje miejsca, by przyjmować ubrania, meble czy inne dary o większych gabarytach.
Iwona i Zbyszek są niezmiernie wdzięczni osobom z najbliższej okolicy, które od razu udzieliły im doraźnej pomocy – sąsiadom, strażakom, władzom gminy jak również wszystkim znajomym, przyjaciołom i ludziom o wielkich sercach, którzy włączyli się w zbiórkę funduszy na odbudowę ich domu. Przede wszystkim dziękują Bogu za ocalone życie! Mimo tego co przeżyli, wciąż chcą, by ich dom był otwarty dla ludzi, gościnny i pełen rodzinnego ciepła. A my możemy im w tym pomóc!
Osoby, które chciałyby pomóc finansowo, proszone są o wpłaty na konto Chrześcijańskiej Służby Charytatywnej:
rachunek w Banku Pekao S.A: 54 1240 1994 1111 0010 3162 7042
PS. Jeśli nie dysponujesz środkami, które możesz przekazać w darze, zawsze możesz odpisać 1% podatku na naszych podopiecznych! Jesteśmy organizacją pożytku publicznego!
Chrześcijańska Służba Charytatywna, KRS: 0000220518