Krzyś jest chory na artrogrypozę. Grozi mu kalectwo i wózek inwalidzki. Potrzeba ok. 20 tys. euro na rehabilitację i operację. Krzyś Gryc jest pięciolatkiem. Urodził się z artrogrypozą – wrodzoną sztywnością stawów. W wyniku tego ma zniekształcone stawy biodrowe, kolanowe, nadgarstki, przykurcze kolan i nadgarstków oraz stopy końsko-szpotawe. Jest bardzo dzielnym chłopcem. Przeszedł dwa zabiegi na stopy końsko-szpotawe i – wbrew opiniom lekarzy – mając 2 latka, zaczął samodzielnie chodzić. Teraz jednak deformacje stawów wracają.
- Synek nie może sam się ubrać, chociaż stara się, jak tylko może. Zniekształcone stawy powodują b óle rączek i nóżek. We wszystkim potrzebuje naszej pomocy – mówi Anna Gryc, mama Krzysia.
Najgorsze jest jednak to, że jego stopy nie rosną.
- Krzyś rośnie i rozwija się normalnie, jednak jego stopy nie, ponieważ kości są zaklinowane w wyniku zniekształcenia stawów. Chłopiec wymaga bardzo intensywnej rehabilitacji i operacji stóp, w przeciwnym razie będzie kaleką - tłumaczy Paweł Pawluczuk, kierownik filii Chrześcijańskiej Służby Charytatywnej w Białymstoku, która stara się pomóc Krzysiowi.
Ratunkiem dla Krzysia jest Dziecięca Klinika Ortopedyczna w Niemczech, specjalizująca się w leczeniu dzieci z artrogrypozą Polska jest jednak jednym z nielicznych krajów Europy, który nie dofinansowuje operacji w tej klinice. A rodzinę Gryców na nią nie stać. Zabieg kosztuje bowiem ok. 20 tys. euro. Do tego dochodzą koszty codziennej rehabilitacji. Chłopiec dwa razy dzienne – przed przedszkolem i po – ćwiczy ze swoją rehabilitantką. Jeździ też regularnie na basen, a latem uczestniczy w hipoterapii.
- Dzięki natężonej rehabilitacji próbujemy usprawnić i uelastycznić stawy, a tym samym odwlec konieczność operacji – wyjaśnia mama Krzysia.
Wolontariusze Chrześcijańskiej Służby Charytatywnej w Białymstoku współuczestniczyli w festynie na rzecz Krzysia oraz organizowali koncerty charytatywne, podczas których zbierali pieniądze na jego rehabilitację i operację stóp. Dzięki zaangażowaniu zespołu Emaus odbyły się w tym roku już cztery tego typu inicjatywy. Ostatnia z nich miała miejsce 29 listopada w sali osiedlowego Klubu Kalina w Białymstoku. Muzycy i wokaliści z Emaus jak zwykle przygotowali poruszający program artystyczny. Przy konsolecie zaś pomagał im Krzyś, który wcielił się w rolę akustyka. Wbrew wszystkiemu jest bardzo pogodnym i otwartym chłopcem. I energicznym – to takie żywe srebro. Tym drastyczniejsza jest dla niego perspektywa wózka inwalidzkiego. Mimo że na koncert tym razem przyszło mało osób, udało się zebrać 357 zł. Tym razem też ważniejsza okazała się chyba pomoc duchowa, a nie finansowa. Po koncercie mama Krzysia weszła bowiem spontanicznie na scenę i podziękowała szczególnie za wsparcie i siłę duchową, którą dał jej ten koncert.
Krzyś na pytanie, kim chciałby być w przyszłości, odpowiada, że chciałby być sobą - chce być Krzysiem Grycem, który chodzi. To ostatni dzwonek na to, żeby Krzyś mógł nadal chodzić. To ostatni dzwonek na Twoją pomoc dla niego. Nie odmawiaj mu jej. Swój dar serca wpłać na konto:
Chrześcijańska Służba Charytatywna
ul. Foksal 8
00-366 Warszawa
Kredyt Bank SA
Nr konta: 30 1500 1126 1211 2010 0053 0000