Zgodnie z oficjalnymi zaleceniami Instytutu Żywności i Żywienia szkoły i przedszkola w Polsce powinny serwować swoim wychowankom tylko posiłki zwierające odpowiednią ilość mięsa i produktów pochodzenia zwierzęcego. Dieta wegetariańska uznana jest za potencjalnie niebezpieczną, zaś wegańska za zdecydowanie szkodliwą dla dzieci. Jak mają się do tego badania naukowe prowadzone na świecie oraz prawo rodziców do wychowywania i żywienia dzieci zgodnie z własnym przekonaniem?
Maluchy mięsożercy
W 2011 roku Magdalena Sikoń założyła pierwszy w Polsce portal dla rodziców-wegetarian, którzy chcą się dowiedzieć jak najwięcej na temat tej diety i tego, jak w odpowiedni sposób stosować ją u dzieci. Dziś wegetarianizm nie jest niczym dziwnym ani nowym. Oprócz odżywiania dla wielu wegetarian to także podejście do życia – chęć bycia w zgodzie z naturą, szczególnie ochrony życia zwierząt. Badania naukowe potwierdzają, że dobrze zbilansowana dieta wegetariańska zaspokaja wszystkie potrzeby pokarmowe organizmu. Coraz więcej Polaków wybiera ten sposób odżywiania dla siebie i chce kształtować takie same nawyki u swoich dzieci. Jednak polskie zalecenia żywnościowe, firmowane przez Ministerstwo Zdrowia niestety nie do końca nadążają za najnowszą wiedzą i wyborami Polaków.
Mając za sobą opinie wielu specjalistów, portal wegemaluch.pl wystosował ostatnio petycję skierowaną do Głównego Inspektora Sanitarnego, Rzecznika Praw Dziecka, Ministerstwa Edukacji Narodowej oraz Instytutu Żywności i Żywienia w sprawie „umożliwienia rodzicom wyboru diety wegetariańskiej lub wegańskiej w publicznych placówkach oświatowych”. Jak się bowiem okazuje, zgodnie z obowiązującymi zaleceniami w przedszkolach i szkołach dieta wegetariańska serwowana jako alternatywa dla diety tradycyjnej jest nie tylko trudno dostępna, ale wręcz niemile widziana. W Rekomendacjach dla realizatorów żywienia z zakresu zasad prawidłowego żywienia dzieci w przedszkolach z 2011 roku, czytamy, że „W żywieniu dzieci nie zaleca się stosowania diet, które wykluczają wszystkie produkty pochodzenia zwierzęcego (dieta wegańska). Dieta ta nie pokrywa zapotrzebowania na wiele składników odżywczych, co może prowadzić do ich niedoborów w organizmie, a w konsekwencji do zaburzeń prawidłowego wzrostu dzieci” (1). Na temat diety wegetariańskiej (odrzucającej mięso, w tym ryby, ale dopuszczającej jajka oraz mleko i jego przetwory) czytamy: „Około 60% całkowitej ilości białka powinno stanowić białko zwierzęce. Białka roślinne mają mniejszą wartość odżywczą niż zwierzęce i dlatego w dietach dzieci przedszkolnych powinny uzupełniać tylko całkowitą ilość białka (...). Dla małych dzieci nie są rekomendowane diety wegetariańskie, ponieważ nie pokrywają pełnego zapotrzebowania na białko i inne składniki pokarmowe” (2).
W publikacji pt. Zasady prawidłowego żywienia dzieci i młodzieży oraz wskazówki dotyczące zdrowego stylu życia opublikowanej w ramach Narodowego Programu Zapobiegania Nadwadze i Otyłości oraz Przewlekłym Chorobom Niezakaźnym Poprzez Poprawę Żywienia i Aktywności Fizycznej 2007-2011 czytamy, że „Przy omawianiu zasad zbilansowanej diety dla dzieci i młodzieży należy wspomnieć o diecie wegetariańskiej, która w ostatnich latach jest coraz bardziej popularna. Dieta ta (...) nie powinna być stosowana przez dzieci i młodzież” (3).
Powyższe zalecenia obrazują mocno przestarzały stan wiedzy. Choć wciąż trwają spory co do tego, czy bycie wegetarianinem może pozytywnie wpływać na długość życia, to jednak coraz więcej badań prowadzonych na świecie wskazuje, że wegetarianizm jest bezpieczny dla zdrowia i jako taki stanowi realną alternatywę dla diety tradycyjnej.
Tymczasem rodzice, którzy wybrali wegetarianizm dla siebie i swoich dzieci, pozbawieni są możliwości zapewnienia swoim pociechom takiej diety w szkołach i przedszkolach. Jak piszą autorzy petycji portalu wegemaluch.pl „(…) trzeba nie lada cierpliwości i uporu, żeby znaleźć publiczne żłobki i przedszkola, które w swoich jadłospisach oferują bezmięsne posiłki” (4). Często rodzice-wegetarianie są po prostu zmuszeni wybierać przedszkola prywatne; albo pogodzić się z tym, że ich dzieci przyjmą nawyki żywieniowe takie jak „mięsożerna” większość. W jednym i drugim przypadku rodzice i dzieci mogą słusznie czuć się dyskryminowani. Trzeba w tym miejscu dodać, że właściwie rozumiany wegetarianizm nie polega po prostu na odrzuceniu mięsa z dotychczas stosowanej, tradycyjnej diety. Wegetarianie spożywają różnorodne produkty, dzięki którym zastępują składniki odżywcze zawarte w mięsie. Dlatego dziecko wegetariańskie nie może po prostu jeść tego samego, co inne dzieci, wyłączając produkty mięsne, ale potrzebuje dobrze zbalansowanego, pełnowartościowego pożywienia.
Pod petycją podpisali się m.in. prof. Janusz Książyk, kierownik Kliniki Pediatrii i Żywienia w Centrum Zdrowia Dziecka, dr n. med. Aneta Czerwonogrodzka-Senczyna, adiunkt w Zakładzie Żywienia Człowieka na Warszawskim Uniwersytecie Medycznym, prof. Maria Szyszkowska i wiele innych osób. Akcję popiera też Chrześcijańska Służba Charytatywna, prowadząca szereg działań prozdrowotnych, w tym propagowanie właściwych nawyków żywieniowych.
– Jako organizacja od początku istnienia promujemy wegetarianizm czy zmniejszanie spożycia mięsa jako jeden z ważnych elementów zdrowego stylu życia – mówi dyrektor ChSCh Piotr Nowacki. – Chcemy, by każdy miał możliwość wyboru takiej diety, a także możliwość kształtowania podobnych nawyków u swoich dzieci. Wśród naszych wolontariuszy jest wiele osób z wykształceniem medycznym i entuzjastów zdrowia. Spora część z nich to wegetarianie. Wybrali tak, bo ich zdaniem to najzdrowszy i jednocześnie pełnowartościowy sposób odżywiania.
Naukowy punkt widzenia
– Mięso jest źródłem dużej ilości łatwo przyswajalnego białka – mówi dr Jerzy Gubernator z Wydziału Biotechnologii Uniwersytetu Wrocławskiego, zajmujący się badaniami związanymi z leczeniem chorób onkologicznych. – Jednakże z drugiej strony może wywoływać liczne schorzenia i ciężkie choroby, takie jak nowotwory. Ostatnio wiele jest doniesień naukowych na temat nie tylko wpływu mięsa, zwłaszcza smażonego, na tworzenie się komórek rakowych, ale także wpływu spożywania mleka i nabiału na ten proces.
Wielu wegetarian wybrało ten sposób odżywiania ze względu na spodziewane korzyści zdrowotne. Co jednak z zapewnieniem organizmowi odpowiedniej ilości nie tylko białka, ale też żelaza, wapnia i innych minerałów oraz witamin? Czy dietę roślinną na pewno można stosować u dzieci?
W uzasadnieniu do petycji portalu wegemaluch.pl mgr Małgorzata Desmond, dietetyk i specjalista medycyny żywienia z Centrum Medycyny Żywienia Carolina Medical Center pisze: „Diety oparte głównie o produkty pochodzenia roślinnego długo postrzegano jako zwiększające ryzyko niedoborów żywieniowych, co miało swoje źródło w wynikach badań dotyczących bardzo restrykcyjnych form wegetarianizmu, takich jak frutarianizm (spożywanie tylko owoców – w znaczeniu morfologicznym) lub ortodoksyjnych form diet makrobiotycznych, które są istotnym czynnikiem ryzyka niedoborów żywieniowych, szczególnie u dzieci i kobiet w okresie reprodukcyjnym. Jednak wyniki badań z ostatnich lat wykazały, że odpowiednio skomponowane diety oparte o produkty pochodzenia roślinnego, w tym wegetariańskie, są odpowiednie żywieniowo i mają znaczenie zapobiegawcze w rozwoju chorób cywilizacyjnych. Dotyczy to również populacji pediatrycznej. Stanowiska światowych Towarzystw Pediatrycznych oraz Żywieniowych (American Dietetic Associations, American Academy of Pediatrics, Canadian Pediatrics Association, British Dietetic Association) potwierdzają, że nie tylko dieta wegetariańska, ale też i wegańska – jeżeli jest odpowiednio skomponowana – odpowiadają wymogom żywieniowym człowieka na każdym etapie rozwoju, w tym ciąży, laktacji oraz dzieciństwa i dorastania. (…) Warunkiem powodzenia stosowania tej diety jest umiejętność jej bilansowania i uzupełnienia tych składników, które mogą występować w niedostatecznej ilości w nieprawidłowo zaplanowanej diecie roślinnej. (…) Zbilansowanie diety roślinnej tak, aby odpowiadała potrzebom dzieci, jest możliwe, jednak w warunkach żywienia zbiorowego, jadłospisy wegetariańskie jak i wegańskie powinny być układane wyłącznie przez dyplomowanego dietetyka specjalizującego się w dietach roślinnych (…)” (5).
Z powyższego wynika, że wprowadzenie diety wegetariańskiej, a nawet wegańskiej jako alternatywnej, obok tradycyjnej formy odżywiania w placówkach oświatowych nie tylko nie spowodowałoby ubytków żywieniowych wśród dzieci, ale wręcz mogłoby pozwolić uniknąć im w przyszłości wielu chorób. Zabezpieczyłoby je też przed niedoborami w żywieniu, jakie mogą czasami wynikać z niewiedzy niektórych rodziców stosujących weganizm.
Do szkoły kanapki
– Ja moim dzieciom zawsze dawałam do szkoły domowe kanapki – mówi Elżbieta Wojtkowska. Oboje z mężem Andrzejem od prawie 30 lat są wegetarianami. – Szkolne jedzenie nawet, gdyby było bezmięsne, i tak nie odpowiadałoby naszym standardom. Staramy się, by pożywienie było jak najprostsze, tzn. nieprzetworzone. Przywiązujemy nawet wagę do sposobu przechowywania żywności.
Rodzina pani Elżbiety to wzorcowy przykład właściwego podejścia do spraw odżywiania. Nie polega ono na maksymalnym ograniczaniu składników odżywczych, a na dostarczaniu przede wszystkim tego, co zdrowe i pożywne. Na takiej diecie państwo Wojtkowscy z powodzeniem wychowują czworo dzieci
– Nasz syn Janek (18 l.) jest jeszcze bardziej zapalonym wegetarianinem niż my – śmieje się pani Ela. – Spożywa dużo produktów sojowych, kaszę jaglaną, dużo owoców, ziaren sezamu, soczewicy, dyni i słonecznika. Chleb, oczywiście razowy, pieczemy w domu.
Najstarsza córka państwa Wojtkowskich, Ola ma obecnie 21 lat i studiuje na dwóch kierunkach. Wszystkie dzieci, razem z 15-letnim Jakubem i 8-letnim Marcinem, są zdrowe fizycznie i intelektualnie.
– Najbardziej nieodpowiedzialną formą wegetarianizmu jest porzucenie mięsa, a jedzenie w zamian słodyczy i coca-coli. Tak nie można – podkreśla pani Ela. – My z mężem wprowadzaliśmy zmiany powoli. Najpierw odrzuciliśmy produkty mięsne. Od kilku lat spożywamy głównie pokarm pochodzenia roślinnego, ale sporadycznie do diety włączamy także jaja i nabiał.
Trzeba zaznaczyć, że wspomniana niechęć rodziców-wegetarian nawet do wegetariańskiego sposobu odżywiania zapewnianego przez szkoły wynika przede wszystkim z faktu, że placówki te nie są po prostu przygotowane do świadomego przygotowania dzieciom zdrowego pożywienia. Gdyby jednak były zobligowane przepisami do zapewnienia chętnym rodzicom pełnowartościowej diety wegetariańskiej czy wegańskiej dla ich dzieci, wymusiłoby to zaangażowanie np. dietetyków, którzy mogliby czuwać nad jadłospisem w szkole i dawać gwarancję, że najmłodsi otrzymują wszystko, czego potrzebują do prawidłowego rozwoju. Wówczas na pewno większość wegetariańskich rodziców zdecydowałaby się na korzystanie ze szkolnych czy przedszkolnych stołówek.
Nie wylać dziecka z kąpielą
– Nie można popadać w żadne skrajności – podkreśla Piotr Nowacki. – Apelujemy jednak, by również rodzicom-wegetarianom dać prawo wyboru sposobu żywienia ich dzieci zgodnie z ich najlepszą wiedzą. Tym bardziej, że dziś istnieją racjonalne, naukowe przesłanki, by tego prawa im udzielić.
Tekst: Andrzej Wierzchowski
Przypisy:
1. http://mz.gov.pl/wwwfiles/ma_struktura/docs/polzdrow_rekomend_20120522_zal1.pdf, str. 13.
2. http://mz.gov.pl/wwwfiles/ma_struktura/docs/polzdrow_rekomend_20120522_zal1.pdf, str. 39.
3. http://mz.gov.pl/wwwfiles/ma_struktura/docs/zasady_zywi__16012012.pdf, str. 40
4. http://wegemaluch.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=1057&Itemid=1313
5. http://petycja.wegemaluch.pl/